Ułłła. Brrrr. I co tam jeszcze. Pierwszy nurek w 2016 roku. Pierwszy w mrozie poniżej -10 st. C (-12 dokładnie). Ostatni przed zlodowaceniem (jak Bóg da to może nie). W sumie to można zalogować trzy nurkowania Emotikon wink. Jadąc mieliśmy informacje, że Hańcza zamarza, głównie w zatokach. Nie wiedzieliśmy, czy nie jedziemy na nurkowanie podlodowe Emotikon unsure. Wybraliśmy miejsce nazwane „źródełka”. Wiatr wiał niemiłosiernie. Staliśmy na szczycie, a wiało od jeziora. Temperatura odczuwalna była na poziomie -15/-20. Podjęliśmy decyzję – płyniemy w lewo. Szybki klar sprzętu i siup do wody. Powoli dotarliśmy do uskokow. Dziś było zdecydowanie mniej bakterii, na prawdę dużo mniej. Powoli ruszylismy dalej i na ok. 20-25 m podziwialiśmy uskoki dziurawe niczym ser. Ja byłem tutaj pierwszy raz, zatem miałem niesamowitą frajdę. Widoczność ponad 10 m i słońce spowodowały, że mogliśmy podziwiać formacje na 25 m bez latarek Emotikon smile. Niesamowity kształt dna momentami zapierał dech w piersiach i powodował uśmiech. Sam do siebie gadałem szczęśliwy (ale nie za głośno,żeby Sławek nie pomyślał, że mnie „pozamiatało” Emotikon wink ). Dziury, pełno zwalonych drzew, jedno ciekawe z poprzecznymi „nacięciami” co ok. 20 cm – bardzo tajemnicze. W 33 min wyskoczyło 8 min deko, zatem zwrot i płycej na 20 m. Czas deko nie spadał, ale i nie wzrastał Emotikon smile. Wracając nad zródełkami zmieniliśmy gazy i 8 min na tlenie – brrrr.
Całkowity czas 65 min

Ekipa: Sławek, Oskar, Maciek
Gazy: Air+oxy

Napisał: Oskar Kielczyk – Klub Płetwonurków Skalar Białystok
Zdjęcia: Sławomir Paniczko

2016.01.02 Źródełka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *