Tym razem postanowiliśmy ponownie wybrać się na ściankę kredową. Tym razem tłoczno, bo aż 6 osób. Tomek Marcinkiewicz zwiózł nas ciągnikiem na dół, a tam desantówka pełna wody, więc decydujemy się na popłynięcie pływadłem. Będzie wolniej ale bardziej komfortowo. Dzielimy się na zespoły. Oskar, Maciek i Robert idą głębiej, a ja schodzę z Moniką i Justyną.
Zanurzamy się najpierw po piaszczystych graniach, później oglądamy ściankę kredową, następnie oglądamy ściankę skalną. pstrykam fotki, widzę w ekraniku gopro, że woda jest fajna. Tak naprawdę to prawie nie oglądam ścianek, cały czas skupiam się na robieniu jak największej ilości zdjęć. Monika pokazuje że jej wystarczy na dziś, odstawiam ją na płytszą wodę, i szybko wracam do Justyny. Schodzimy głębiej, pokazuje jej początek kredowego uskoku który prowadzi na 56 metrów, nie tym razem, płyniemy na południe, oglądamy inny uskok, czarny, mroczny. Mijajmy się z drugim zespołem i płyniemy dalej. Uskok na początku mały z czasem robi się coraz większy, płynie się po nim około 4 minut, i na około 36 metrach, kończy się, więc zawracamy. Przepinamy się na EAN50, deco tym razem małe, około 20 minut. Na 3 metrach wyciągam szpulkę i mierzę widoczność, wyszło 15 metrów, rewelacja!. Woda ma głębiej 5 stopni, a płycej 6,5. Więc już prawie nie ma termokliny.

2016.11.06 Kredowa

2 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *