Stare śmieci, a i tak było nowe! Ale po kolei. Dziś topienie Walentynek klubowych. Sześć osób, podział na trzy pary. Pierwsza Oskar i Maciek (że niby wiedzą, gdzie płynąć – jak się później okazało – nie do końca), Sławek i Justyna (że niby też wiedzą, będą pierwszą parę kontrolować) oraz Miśka i Adaś (na końcu, żeby nie było, że komuś ktoś namuli). Najpierw chwila na 8 m, po ok. 6-7 min pierwszy uskok, ruszylismy w dół, na 23m dalej do następnego garbiku, tam na 26 i dalej. I tutaj znajomość dna się skończyła. Wprawdzie nie był to pierwszy raz „przewodników” (Oskara i Sławka), ale w głowach się wszystko mieszało. Miśka i Adaś zawrócili, popływali na garbikach i po 33 min zakończyli nurkowanie. Reszta ruszyła dalej. W pewnym momencie Sławek agresywnie dawał znaki świetlne – coś się stało? Co jest, przecież ścianeczki są przed nami. No ale ok. Zbiórka. Okazało się, że znalazł dłubankę! Trochę ją odmuliliśmy do zdjęcia, Sławek cyknął fotki i popłynęliśmy dalej. Na 28 m już zaczęło się to, po co tu przyjechaliśmy, ale przez zamieszanie z dłubanką mieliśmy już 31 min nurkowania, Maciek pokazał, że mu zimno. Kurde. No nic, wracamy. Sławek i Justyna zawrócili troche wcześniej, ale spotkaliśmy się przy dłubance. Sławek znalazł jeszcze rufę. Znów porobił zdjęcia. Gazy powoli sie kończyły, deko się nabijało, zatem wracamy. Po ściance jednej, po „dywanie”, po drugiej grani, na 6 m i do domu!!! Jeszcze tylko wyjście „po DCS” i koniec
Napisał: Oskar Kielczyk – Klub Płetwonurków Skalar Białystok
Zdjęcia: Sławomir Paniczko