Coś nowego, trzeba było zobaczyć coś nowego. W tym miejscu nurkowaliśmy już wielokrotnie, płynąc na azymut 300 trafia się na ściankę, jednak tym razem razem z Oskarem postanawiamy popłynąć na azymut 270, niby nie dużo, ale biorąc pod uwagę że odległość do przepłynięcia jest całkiem spora, te 30 stopni robi różnicę.
Pogodę mamy słabą, nie pada, ale wygląda jakby w każdej chwili mogło zacząć, prosimy Tomka Marcinkiewicza żeby zwiózł nas na dół traktorem, ubierając się na miejscu, da się już odczuć nadchodzącą jesień, nie trzeba już się spieszyć ubierając się w trzy warstwy bielizny termoaktywnej i ocieplacz. Jest wyraźniej zimniej.
Wskakuję do wody i stwierdzam że woda jest paskudna, oceniam na około 4 metry, rzadki widok w tym jeziorze. Tylko 30 stopni różnicy w kierunku ale jest inaczej, widać że płyniemy inaczej niż zwykle, dno opada inaczej. Na 42 metrach robi się płasko, chwilę nam zajęło przepłyniecie zanim stok znowu zaczął opadać. Na 52 metrach wyłoniły się skałki, kamienie, odbiliśmy na południe w nadziei że przerodzi się to w ściankę. Niestety ścianki nie było, wynurzając się na 28 metrach natrafiliśmy na miękkie uskoki pełne dziur, potem na drzewo, które widzieliśmy już wcześniej.
W sumie nie było nic ciekawego, ale nurkowanie uważam za udane bo obejrzeliśmy nowy kawałek Hańczy.
Dodaj komentarz