No i mamy lód. Tym razem trochę nietypowo. Obecnie pracuję w Suwałkach, korzystając z okazji nie omieszkałem zabrać ze sobą sprzęt nurkowy. W środę wieczorem, po pracy, jadę z Karolem (jako suport powierzchniowy) nad jezioro Hańcza. W czasie podróży nurtuje mnie pytanie, czy jest już lód? Gdy tylko mijamy Błaskowiznę i kierujemy się na parkingi, chwalę sobie Jana, dojazdy na jego parkingi są odśnieżone. Najpierw zajechaliśmy na trójkę, widać ślady samochodów, ale na lodzie czysto, nikt tu jeszcze nie nurkował, próbuję rozbić lód, daje radę, ale rezygnuję, postanawiam sprawdzić jak to wygląda na jedynce. Zjazd na parking nie jest już odśnieżony, jest ryzyko, że nie uda mi się wyjechać, więc kontrolnie sprawdzam wyjazd, z pewnymi problemami, ale daje radę podjechać pod górkę. Tutaj tak jak na trójce nie widzę śladów na lodzie, prawdopodobnie będę pierwszy w tym roku pod lodem.
Przerębel wybijam (argonówką) przy platformie Andrzeja, grubość lodu oceniam na 4-5 cm, 70kg+55kg twin, daje radę chodzić po lodzie bez załamywania pode mną. Ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie ma szans wybić się spod lodu w przypadku zgubienia się od przerębla.
Kilka tygodni temu kupiłem aparat Olympus C-7070 z obudową Ikelite. Staruszek, ale musiałem coś kupić, bo mój jeszcze starszy C-5060 przestał działać, więc celem nurkowania była makrofotografia nowym aparatem. Drugim celem był test szczelność obudowy gopro 4 silver, którą też kupiłem chwilę wcześniej, w nadziei, że będzie robić trochę lepsze fotki niż moja gopro 2.
To moje pierwsze nurkowanie w takich okolicznościach. Pod lodem, solo a do tego w nocy. Pierwsze też, którym celem jest makrofotografia w nocy. Nurkowanie trochę ryzykowne, ale bardziej ciekawi mnie jak będą wychodzić fotografie doświetlając zdjęcia latarką, niż strach nurkowania o podwyższonym ryzyku.
Woda okazuje się klarowna, ale nie potrafię ocenić widoczności, ponieważ moja latarka nie świeci tak daleko. Temperatura wody waha się od 2 do 2,5 stopnia. Kręcę się w pobliżu przerębla, jest jakoś mało ślimaków, trochę chruścików, i tysiące ośliczek wodnych. Jest ich naprawdę dużo, czasem wyglądają jak jagody na pływaczu zwyczajnym. Obiekt niezwykle trudny do fotografowania, jest prawie niewidoczny na ekraniku aparatu, przez co zdjęcia robi się trochę na oślep, jest też przezroczysty, więc aparat zazwyczaj łapie autofocuca na wszystko inne tylko nie na ośliczkę.
Po godzinie kończę nurkowanie, wyjazd uważam za udany, obudowa od gopro 4 sucha, aparat wydaje się troszeczkę lepszy od poprzedniego. A ja prawdopodobnie jako pierwszy zanurkowałem w tym roku pod lodem.

6 Comments

  1. Sławek ?Gratuluje pasji i odwagi. Fotografie ciekawe. Ty na powierzchni przed zanurkowaniem na tej tafli lodu i sniegu wygladasz jak na skrawku Marsa-). Pozdrawiam. pięknych wynurzeń i zaburzeń za kazdym razem jak będziesz miał okazje zanurkować.

    1. Z tego co wiem to raczej słabo u nich, przyjeżdżają do nas nad Hańczę. A niektórzy regularnie prawie co tydzień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *