Zachęcony pozytywnymi komentarzami po ostatnim wpisie, postanowiłem po pracy ponownie wyskoczyć nad jezioro Hańcza. Tak jak poprzednio Karol towarzyszył mi, jako suport powierzchniowy, a do wody postanowiłem wejść na 3 parkingu. Dawno tu nie byłem, więc się trochę zdziwiłem dwiema nowymi łódkami i saniami.
Na zdjęciach udało mi się uchwycić ośliczki, chruściki, chruścik bez domku, pijawkę rybią, jakąś białą pijawkę, spotkałem też kilka okoni, jednego małego szczupaka.
Dodatnie temperatury rozpuściły prawie cały śnieg, a z pokrywy lodowej zostało około 2 cm. Testowo udało mi się wydostać spod lodu. Prawdopodobnie w najbliższy weekend po lodzie nie będzie już śladu. Temperatura wody 2,6 stopnia. Tak jak poprzednio posiedziałem 60 minut.
A gdzie te wypasione sanie dokladnie sa? Pierwszy raz je na oczy widze.
Makro coraz lepsze 🙂
Wchodząc na wprost, może delikatnie na prawo, bardzo blisko brzegu, dokładnie nie powiem bo nie zwróciłem uwagi ale około 2 metry głębokości.